SAD – depresja sezonowa

Za oknem smutny, szary dzień. Po niebie przesuwają się ciężkie od deszczu chmury, a słońce jest nazwą określającą niewidoczny przedmiot. Jeśli w taki dzień nie masz ochoty na codzienną aktywność, sprawdź, czy czasem nie dopada cię SAD – depresja sezonowa.

SAD – a cóż to takiego?

Przypuszcza się, że Seasonal Affective Disorder (SAD) – depresja sezonowa to spadek po naszych praprzodkach. Gatunek Homo sapiens wyemigrował z pełnej światła i słońca Afryki do miejsc, w których tego światła i słońca sezonowo jest zdecydowanie mniej. Jesienią i zimą na siatkówkę naszego oka pada mniej promieni słonecznych. Powoduje to, że z jednej strony podwzgórze jest słabiej stymulowane do produkcji serotoniny – hormonu szczęścia, a z drugiej strony melatonina – hormon snu, wytwarzana w szyszynce, produkowana jest na pełnych obrotach. Nie mamy dobrego nastroju, trudniej nam o uśmiech, a wielu z nas życiową aktywność najchętniej ograniczyłoby wyłącznie do snu.

Jak rozpoznać SAD?

Sezonowe zaburzenie nastroju najczęściej pojawia się w październiku, listopadzie i trwa do marca, kwietnia. Jest zaburzeniem utrudniającym codzienne funkcjonowanie, ponieważ objawia się na wiele sposobów. Uczucie smutku przeplata się z nadmierną drażliwością i problemami z koncentracją. Obniżona aktywność i niechęć do jakiegokolwiek wysiłku często wynikają z poczucia zmęczenia, które odczuwane jest jako długotrwale. Dotknięty SAD odczuwa wzmożoną senność, a jednocześnie ma kłopoty z zaśnięciem i nieprzerwanym, zdrowym snem. Spada jego potrzeba dotychczasowego funkcjonowania w społeczeństwie, osłabia się popęd seksualny, a wykonywanie codziennych czynności zostaje zaburzone. Nierzadko dochodzi do wzrostu wagi, ponieważ wzmaga się apetyt i chęć spożywania węglowodanów przy jednoczesnym spadku aktywności ruchowej. Często pojawiają się również niepokój i lęk, a w skrajnych przypadkach nawet myśli samobójcze.

Jak przeciwdziałać depresji sezonowej?

Nie jesteśmy w stanie zatrzymać zmiany pór roku ani spowodować, że jesienią i zimą będzie u nas więcej słońca. Skupmy się na tym, co możemy zrobić.

Na spadek serotoniny w organizmie i brak energii pomoże fototerapia białym światłem, którą stosuje się w północnych krajach Europy. Poddanie ciała działaniu promieni świetlnych o dużej mocy, emitowanych przez specjalne lampy, wywiera odpowiedni wpływ zarówno na podwzgórze, jak i szyszynkę.

Poziom serotoniny stosunkowo łatwo można podnieść, dostarczając organizmowi wysokowęglowodanowe pożywienie. Może to być ciasteczko, cukierek, ryż, makaron z cukrem, muesli z owocami, kawałek czekolady. Czekolada stymuluje produkcję tego hormonu i bywa pomocna w nagłych sytuacjach, kiedy chcemy sprawić sobie przyjemność. Nie należy jednak zapominać, że nadmiar czekolady, która zawiera w dużej ilości tłuszcz, raczej zaszkodzi, ponieważ tłuszcz, podobnie jak białko, w połączeniu z węglowodanami niweluje pozytywne działanie tych ostatnich.

Nie należy nadużywać kawy i napojów energetycznych, które zawierają kofeinę oraz alkoholu. Kofeina wzmaga niepokój i stany lękowe, a alkohol obniża poziom samokontroli.

Można sobie również pomóc poprzez podjęcie jakiejkolwiek aktywności na świeżym powietrzu. Dotlenienie organizmu pozwoli lepiej zasypiać i nie budzić się w nocy, co z kolei może przełożyć się na zmniejszenie senności w ciągu dnia.

Bardzo dobrym rozwiązaniem dla osób odczuwających jesienią i zimą spadek formy są wycieczki do krajów, w których słońce w tym czasie operuje silniej i dłużej niż u nas. Nie należy tego traktować jako fanaberię, a raczej jako profilaktykę SAD.

Jeśli jesienno-zimowa chandra powtarza się u ciebie regularnie, nie wahaj się skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Racjonalne podejście terapeutyczne w większości przypadków przynosi oczekiwane rezultaty.